Jest grudzień2001rok pojawiają się pierwsze siniaki w oczodołach (wytrzeszcz oka lewego)
1dzień w szpitalu w Cieszynie,p.doktor z Kliniki z Zabrza ma dyżur na oddziale dziecięcym w Cieszynie kieruje Julcię do Kliniki Hematologii do Zabrza.W wyniku badań następuje operacja oka kontrole co miesiąc,kłopoty zdrowotne chemioterapia ,naświetlania zamieszkują w klinice z mamą(synową).Wszyscy odwiedzamy Julkę w klinice i jak by tego było mało po badaniach okazuje się że na nadnerczu ma guza 9-10cm ponowna operacja (laparoskopowa),ponowne naświetlania,chemia,kontrole gubi piękne włoski dramat trwa około roku. Znowu grudzień jadą do Kliniki do Wrocławia(przeszczep szpiku)Święta Bożego Narodzenia spędzają w klinice -dzięki Bogu są razem!Po jakimś czasie Julia oznajmia wszystkim że będzie mieć braciszka.Wszystko się uspokoiło odetchneliśmy z ulgą ale i obawami.Muszę zaznaczyć wszędzie jej pełno,W lutym 2005roku jeździ na nartach(u nas na małej górce w Kaczycach)razem z rodzicami,łamie nogę ląduje w klinice w Katowicach(gips,reperowanie kości-nie można to wszystko razem połączyć)wyrok następuje nawrót choroby. W marcu w pierwszy dzień wiosny rodzi się Kamilek Julcia bardzo się cieszy ze ma braciszka nie długo bo 06.11.2005rokJulka odchodzi zostawia nas wszystkich i dołącza do grona,,szczęśliwych świętych''.........
Było trzeba osiem lat żebym mogła napisać o kochanej wnusi,nie mogłam prędzej ciągle wracałam do wspomnień do chwil,które mi podarowała,załączyłam zdjęcia ,niektóre się powtarzają ale nie mogę wyrazić słowami co czułam i czuję do dziś,wielki żal i tęsknota za kochaną Julią -odpoczywaj w pokoju!
|
|
|
|
|
|
|
|
|